Korzystając z chwili wolnego czasu i ładnej pogody, postanowiłem że dziś wybiorę się do Niepołomic a konkretnie do Puszczy. Tak więc wyjechałem 30 min po 13'tej jechało się w miarę przyzwoicie zważając na słaby ruch na ulicach i "wysoką" temperaturę po za jednym minusem - wiatr prosto we mnie, tak wiec średnia do Puszczy wyniosła 22km/h. Po dotarciu na miejsce zapuściłem się w głąb lecz nie na długo z powodu licznie uczęszczających tam ludzi. Po 20'sto minutowym odpoczynku postanowiłem wracać, wiatr w plecy dzięki czemu poprawiłem średnią na 24km/h. Dodam że to moja pierwsza szczęśliwie zaliczona 50'tka w tym sezonie
W dniu dzisiejszym wraz z Marczykiem udało nam się wybrać na wycieczkę.
Ruszamy w kierunku Kalwarii, wszystko idzie ładnie lecz w Skawinie odzywa się moja kontuzja lewego kolana o której wspominałem na początku roku. No ale nic dojeżdżamy do Kalwarii, chwila odpoczynku i ruszamy w kierunku Stryszowa Zakrzowa, przy zjeździe z Kalwarii odleciała mi śruba z mocowaniem bagażnika, całe szczęście, Marczyk użyczył linki zaciskowej. Następnie jedziemy ku Sułkowicom gdzie na prostej drodze moja prędkość nie przekraczała 15 km/h fatalne osłabienie organizmu, pedałować praktycznie nie dałem rady, cały napęd przenosiłem na lewą nogę, prawa noga prawie nie użyteczna. I tak docieramy do Kalwarii skąd do domu zostało niecałe 40 km. Ja jednak rezygnuję i wsiadam do PKS'u za 7,50 zł i jadę do Krakowa na dworzec skąd zajeżdżam prawie pod sam dom MPK na gapę.
Podsumowawszy słaby wypad
* słaba kondycja po zimie (od razu na głęboką wodę) * kontuzja kolana (pasuję coś zadziałać) * mało powietrza w kołach (brak reduktora do typu presto) PORA SIĘ BRAĆ DO ROBOTY
Dzisiaj zaplanowałem powrót do domu, tak więc rano jeszcze spakowałem resztę rzeczy i o 9:10 wyjechałem w kierunku Krakowa, było trochę zimno i wiał nieprzyjemny wiatr przy ciągłej prędkości około 28km/h uszy mi strasznie marzły.Po godzinie jazdy zrobiłem sobie krótki odpoczynek w Bochni
Rynek w Bochni
Mój rower
Więcej zdjęć już mi się nie chciało robić, bo nawet nie było gdzie, zatrzymywałem się dalej tylko na światłach w Krakowie jak mnie złapały. Tak więc w domu byłem na 12:10
Wstaliśmy około 10, bo wczoraj zasiedzieliśmy się przed telewizorem gdzieś do 0:00. Po śniadanku wybraliśmy się do Leszczyny, by spotkać się z "kolegą" niestety go nie było. Więc wróciliśmy do miejsca zamieszkania, jeszcze 5 min odpoczynku spakowałem resztę żeby i na 13:30 byłem już u siebie 30 min później zaczął padać obfity deszcz.
Wstałem o 5,20, 6,30 byłem umówiony z Marczykiem do wyjazdu na kilku dniowe wczasy. Po 25km zrobiliśmy pierwszy postój w Niepołomicach jeszcze było trochę zimno no bo to przecież jeszcze wczesny ranek a my już na rowerach xD. Koleiny przystanek Bochnia, ostatni wspólny, tam też się rozdzieliliśmy Marczyk pojechał w swoją stronę a ja w swoją. Przed 10:00 zameldowałem się u rodziny w miejscowości Doły, jakieś 25 km przed Tarnowem. To jeszcze nie koniec moich dzisiejszych kilometrów. Na wieczór byłem umówiony z Marczykiem że do niego zajadę i tam spędzę zbliżającą się noc. Niestety trochę pobłądziłem, po nadrobieniu 13km w końcu trafiłem.
O 7:45 byłem umówiony z Majkiem u mnie, 5 minut roboty montaż bagażnika na jego rower i pod Park Wodny po bileciki.
Jeszcze na osiedlu (Majk)
Około 9 ruszamy w drogę, po ujechaniu kilometra zajarzyłem że zapomniałem bidonu z lodówki, więc szybko do domu i z powrotem. Pierwszy chwilowy odpoczynek zrobiliśmy nad Wisłą przy słynnej łajbie.
Zakopianka (słaba jakość bo komórką) Zaczęła się Zakopianka z góry i w dół i tak aż do zjazdu na Kalwarie gdzie zrobiliśmy drugą przerwę. Zjazd (nasze rowerki I Majk) Potem to już tylko prosta aż Kalwarii gdzie zaczęły się górki w miarę dobrze sobie z nimi radziłem aż się dziwiłem. Koleiny dłuższy odpoczynek był w markecie Carfur (czy jak to sie tam pisze) a dlatego W bo tam była klimatyzacja i temperatura nie przekraczała 23 stopni a na zewnątrz było ponad 30.Koleiny przystanek Wadowice chyba najdłuższy kilka zdjęć, odpoczynek na zapiekance, wgląd na mapę i w drogę.
Ja na rynku Później to już nawet nie było się gdzie porządnie zatrzymać bo albo pod sklepem albo na drodze albo na przystanku co szyby rozbite i ławka zasyfiała.
Rzeka Wisła Żniwa czas zacząć W pewnym miejscu dogoniłem Kunbajn (nie ten co na zdjęciu ale identyczny) który jechał 17 km/h nie było go jak wyprzedzić, oprócz tego że resztki słomy leciały na mnie to sobie trochę dychłem. Aż w końcu zjechał w jakieś pole. Tak mijaliśmy wsie aż dojechaliśmy do Krakowa -no to luz. Ostatni przystanek na Łajbie gdzie się z Majkiem rozdzieliliśmy. W domu byłem na około 18:30 i na koniec dnia do Parku Wodnego gdzie po całym dniu przyszedł czas na odpoczynek> Tylko nie wesoła sprawa bo w palcach serdecznych obu rąk nie mam czucia i non stop są zgięte do połowy a w lewym dodatkowo jeszcze mrowienie
Co prawda miałem wracać jutro ale ze względu na pogodę musiałem wrócić dzisiaj, tak więc wstałem przed 8:00 zjadłem śniadanie spakowałem resztę rzeczy i około 9:00 ruszyłem w drogę powrotną.
Tuż przed odjazdem bagażnik 3mm nad oponą, więcej zabrałem z powrotem niż przywiozłem
Pierwsze 30 km były bardzo ciężkie wiatr wiał prosto we mnie na liczniku rzadko kiedy cyfry wskazywały więcej niż 23.
Wylotówka z Brzeska
Ciekawe samochody stoją do sprzedania :D
Pierwszy 10 minutowy postój zrobiłem w Bochni na rynku, posiedziałem wypiłem i pojechałem dalej.
Rynek w Bochni
Drugi postój w Targowisku, zdecydowałem się na zakup batona jedynego jakiego zjadłem w drodze, chwila odpoczynku i w drogę, miałem się potem zatrzymać w Niepołomicach ale mi się już nie chciało.
Przy sklepie w Targowisku
Inwestycja na Euro 2012
Wjazd do Krakowa
Po wjechaniu do Krakowa jeszcze kilka razy się zatrzymywałem bo mi coś linki na bagażniku tarły o oponę był troszku przeciążony. Tak więc dojechałem do domu na obiad. (W domu nic nie wiedzieli o moim dzisiejszym powrocie.
Od kilku dni miałem już zaplanowane, że dzisiaj właśnie pojadę na tygodniowe wczasy do rodziny. Tak więc wstałem przed 7:00, zjadłem co nie co.. i w drogę.
Pierwszy postój Niepołomice dojazd w ciągu 53min. Usiadłem na ławeczce i troszku wypiłem po 10 min ruszyłem dalej.
Drugi postój Bochnia praktycznie tuż przy wyjeździe kilka minut postoju na skonsumowanie Knopersa i wykonaniu kilku połączeń.I w drogę
Po 10km trzeci postój Brzesko gdzie miałem do odbioru linkę rowerową trochę się naszukałem tej ulicy bo są dwie takie :D
Ostatnie 16 km na liczniku 26 - 35 km/h dojechałem na około 11:00.
Lat 17 wzrost 194cm 83kg.
Miasto Kraków, od 29.05.08 jeżdżę na Unibike Viper 08 osprzęt Alivio/Deore. Puki co chodzi dobrze, zobaczymy co będzie później...